Przed tym meczem mało kto dawał kwidzynianom jakiekolwiek szanse, ale ci pokazali, że nieprzypadkowo znów biją się o medale. Kto wie czy MMTS w Kielcach nie spisał się nawet lepiej, niż kilka dni temu w Kwidzynie, bo tym razem nie miał takich przestojów i naprawdę niewiele brakowało, by pokusił się o niespodzianką. Oczywiście nie mam tu na myśli wyeliminowania kielczan, ale choćby jednobramkowa wygraną. Ale po kolei...
Kwidzynianie zaczęli przeciętnie, bo po 5 minutach przegrywali już 1:4. Wtedy jednak turbodoładowanie włączył Paweł Genda, który do trafił trzy raz z rzędu, a łącznie czterokrotnie w ciągu 11 minut, co dało MMTS remis 4:4. Wprawdzie potem to kielczanie zdobyli 4 gole rzędu, ale czarno-czerwonych to nie zraziło i szybko znów złapali kontakt z rywalem. W 22 min. po golu Arkadiusza Ossowskiego, który w całym dwumeczu dostał mnóstwo minut od trenera, był remis 9:9. W końcówce pierwszej połowy MMTS popełnił jednak kilka prostych błędów w ofensywie, co dało rywalom okazje do ataku. W roli kata cztery razy z rzędu wystąpił Mateusz Jachlewski i kwidzynianie schodzili na przerwę przegrywając 11:14...
...Ale wcale ich to nie zraziło i od początku drugiej połowy toczyli bardzo wyrównany bój z Vive Tauronem. Poza tym momentami można było odnieść wrażenie jakby celowo usypiali czujność kielczan. Nie forsowali tempa, nie grali przesadnie agresywnie, nie szli na wymiany ciosów. Raczej wyglądało to tak jakby się skradali. W 38 min. po golu Adriana Nogowskiego zrobiło się 16:18, zaś w 43 min. za sprawą trafienia fenomenalnego po przerwie Marka Szpery było już tylko 20:21. Potem MMTS miał dwie szanse na wyrównanie, ale ich nie wykorzystał, ale w 51 min. wreszcie udało się to Szperze. Co więcej kwidzynianie poszli za ciosem i w 53 min. ku osłupieniu kieleckich kibiców Kelian Janikowski zdobyła gola, który dał MMTS prowadzenie 26:25. Zapachniało niespodzianką, ale rozeźlony faworyt w końcówce napiął muskuły. Vive szybko odzyskało prowadzenie, a potem, gdy MMTS grał w podwójnym osłabieniu przypieczętowało zwycięstwo.
Mimo porażki kwidzynianie znów zasłużyli na brawa. Patrząc na potencjał obu zespołów to dwie 5-bramkowe porażki MMTS są naprawdę korzystnym rozstrzygnięciami. Zwłaszcza, że w obu meczach podopieczni Patryka Rombla potrafili postraszyć rywali. W meczu nr 2 zaskoczeniem jest na pewno świetna postawa drugiej linii. W pierwszej połowie trafiał Paweł Genda, w drugiej Marek Szpera, a do tego przed przerwa dobre zmiany dali jeszcze Tomasz Klinger i Kamil Krieger. Tradycyjnie brawa nalezą się również obu naszym bramkarzom. Do meczów o brąz możemy przystępować w naprawdę dobrych humorach.
Vive Tauron Kielce - MMTS Kwidzyn 31:26 (14:11)
Vive Tauron: Ivić, Szmal - Aguinagalde 5, Jachlewski 5, Strlek 4, Bielecki 3, Jurecki 3, Lijewski 3, Reichmann 3, Bombac 2, Djukić 1, Kus 1, Chrapkowski, Vujović, Walczak, Zorman. Kary: 6 min. (Bombac, Jurecki, Kus - po 2 min.)
MMTS: Szczecina, Kiepulski - Szpera 7, Genda 6, Krieger 3, Seroka 3, Janikowski 2, Klinger 2,Nogowski 1, Ossowski 1, Peret 1, Potoczny, Rosiak, Szczepański . Kary: 8 min. (Szpera - 4 min., Krieger, Klinger - 2 min.). Czerwona kartka: Klinger (60. min)
Sędziowali: A. Kierczak (Pielgrzymowice) i T. Wrona (Kraków).
Zobacz obrazki z Hali Legionów w Kielcach
Obserwuj nas na Twitterze!
Follow https://twitter.com/KwidzynNM
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
