Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MMTS Kwidzyn - Wisła Płock 33:31

Rafał Cybulski
Wystarczyły cztery dni, by MMTS Kwidzyn przeszedł wielką metamorfozę. Po środowej, kompromitującej porażce w Olsztynie, w niedzielę rozegrał najlepszy mecz w sezonie i pokonał wicelidera rozgrywek, Wisłę Płock, 33:31 (12:15).

Mimo, że oba zespoły zagrały osłabione, Wisła m.in. bez Zołoteńki, MMTS bez Marhuna, to kibice na pewno nie żałowali. Z olbrzymim poświęceniem grali głównie gospodarze, którzy mimo, że przez większą część spotkania przegrywali, to jednak w końcówce przechylili szalę na swoją stronę.

- Zostawiliśmy na boisku wiele zdrowia, ale to się opłaciło. Chciałbym, żebyśmy zawsze grali tak jak z Wisłą - podsumował po meczu Łukasz Czertowicz, lewy rozgrywający kwidzynian.

Zwycięstwo MMTS rodziło w bólach, a pierwsza połowa nie zapowiadała sukcesu. Wprawdzie przez kwadrans gospodarze dotrzymywali kroku rywalom, a jeszcze w 17 minucie był remis 7:7, to jednak potem płocczanie zdobyli 3 gole z rzędu. MMTS niemal zniwelował straty dzięki akcjom Michała Adamuszka, który w pierwszej połowie niemal w pojedynkę "trzymał" wynik. W końcówce na słowa pochwały zasłużył też bramkarz Miłosz Jedowski, który zastąpił słabo tym razem spisującego się Sebastiana Suchowicza. Niestety tuż przed przerwą płocczanie znów zdołali odskoczyć na 3 gole.

Po przerwie MMTS wrócił na boisko odmieniony. W pierwszych minutach drugiej połowy kwidzynianie narzucili olbrzymie tempo gry i poszli na wymianę ciosów w rywalem. Niestety na udane ich akcje Mateusza Seroki (dobra zmiana) i Roberta Orzechowskiego (w pierwszej połowie zupełnie niewidoczny) odpowiadał Dimitrij Kuzieliew. W 8 minut oba zespoły zdobyły aż po 7 goli, ale potem gospodarze wreszcie przełamali przeciwnika, a popis gry dał Maciej Mroczkowski, który w tym meczu w ogóle miał nie grać. I choć wiele razy padał i z grymasem na twarzy łapał się za łydkę, to jednak w ataku w ogóle nie chodził z boiska. Ale grał znakomicie, albo w pojedynkę oszukiwał obronę wiślaków, albo znakomicie współpracował z Łukaszem Czertowiczem. Dzięki temu MMTS najpierw odrobił straty, a w 47 minucie wyszedł wreszcie na prowadzenie - było 27:26. Natomiast w 50 minucie gospodarze mieli już dwa gole przewagi (29:27) i choć w końcówce spotkania dosłownie gaśli w oczach i niemal słaniali się na nogach, to dowieźli zwycięstwo do końca. Udało im się to, bo płocczanie też już opadli z sił, a na sam koniec kilka udanych interwencji pokazał Suchowicz.

MMTS Kwidzyn - Wisła Płock 33:31 (12:15)
MMTS: Suchowicz, Jedowski - Adamuszek 7, Mroczkowski 6, Seroka 6, Czertowicz 4, Nogowski 3, Orzechowski 3, Peret 1, Rombel 1, Wardziński 1, Witaszak 1.
Wisła: Seier - Peskow 8, Kuzieliew 6, Samdahl 5, Rumniak 4, Miszka 3, Twardo 3, Backstrom, Paluch 1, Wuszter, Kwiatkowski.
Kary: MMTS - 14 min.; Wisła - 12 min. + czerwona kartka dla Peskowa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: MMTS Kwidzyn - Wisła Płock 33:31 - Kwidzyn Nasze Miasto

Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto