Kwidzynianie grają w tym sezonie bardzo efektywnie i ogrywają wszystkich rywali poza czołową dwójka ligi. Jednak w kilku przypadkach zwycięstwa przychodziły im z niemałym trudem, głównie dlatego, że trwonili kilkubramkowe prowadzenie. Tak było i tym razem.
Czujność gospodarzy uśpił chyba znakomity początek spotkania. W 5 minucie po rzucie karnym Jacka Wardzińskiego prowadzili 4:0, a nieco ponad 10 minut później, po dwóch z rzędu golach Łukasza Cieślaka, nawet 10:5. Jednak kwidzynianie chyba zbyt szybko uwierzyli, że ten mecz będzie dla nich spacerkiem i goście jeszcze przed przerwą, głównie za sprawą Dawida Chrapusty i Michała Szolca zniwelowali część strat.
Druga połowa zaczęła się dla gospodarzy jeszcze gorzej. Wystarczyło sześć minut by zabrzanie doprowadzili do remisu 15:15 i wcale na tym nie poprzestali, bo po trzech golach z rzędu było 17:19. W hali przy ul. Mickiewicza zapachniało sensacją, ale ostatni kwadrans, nie po pierwszy raz w tym sezonie, należał zdecydowanie do MMTS-u. Jednak tym razem w barwach kwidzynian nie brylowali Michał Adamuszek i Jacek Wardziński, lecz Dzmitry Marhun, Tomasz Witaszak i Łukasz Czertowicz. To oni pociągnęli zespół w końcówce i zapewnili gospodarzom zwycięstwo. Warto też odnotować, że w kwidzyńskim zespole zadebiutował obrotowy sprowadzony przed tym sezonem z SMS-u Gdańsk, Adam Pacześny.
MMTS - Powen 26:25 (13:11)
MMTS: Suchowicz, Gawlik - Marhun 7, Witaszak 5, Cieślak 3, Czertowicz 3, Wardziński 3, Rombel 2, Adamuszek 1, Orzechowski 1, Seroka 1, Markuszewski, Mroczkowski, Pacześny.
Powen: Kicki, Winkler - Kulak 6, Szolc 6, Chrapusta 4, Kalisz 4, Kempys 2, Rybarczyk 2, Kryszeń 1, Chodara, Mogielnicki, Wojtynek.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?