Do Puław wybrało się kilkudziesięciu kibiców MMTS Kwidzyn, którzy mieli nadzieję, że czarno-czerwoni po trzyletniej przerwie znów staną na podium PGNiG Superligi. Ponad 450 km drogi z Kwidzyna pokonali w dobrych humorach, choć w trakcie podróży wielu miało obawy czy 6 goli zaliczki z wtorkowego spotkania wystarczy, by pokonać Azoty.
Początek spotkania był jednak bardzo obiecujący dla naszej drużyny. Kwidzynianie rozpoczęli mecz z zębem i po 8 minutach wygrywali już 5:2. W tym momencie, licząc dwumecz, puławianie musieli odrobić aż 9 goli straty. W 12 min. było jeszcze 6:3 dla MMTS, ale potem kwidzynianie zupełnie się zablokowali. Azoty zdobyły aż 6 goli z rzędu i sytuacja ze znakomitej zaczęła się robić nerwowa. Co gorsza kwidzynianie tych nerwów nie potrafili opanować. Wprawdzie przez następnych 10 minut gra była wyrównana i gospodarze nie zwiększyli przewagi, ale na nasze nieszczęście udało im się to w końcówce pierwszej połowy. W 24 min. było 9:13, zaś na 2 minuty przed końcem pierwszej połowy 10:15 i z taką właśnie, pięciobramkową przewagę puławianie schodzili na przerwę.
Początek drugiej połowy był niestety jeszcze gorszy. MMTS zupełnie pogubił się w ataku, a gdy rywale powiększyli przewagę do siedmiu goli, co dawało im medal, kwidzynianie zaczęli się spieszyć, przez co partaczyli jeszcze bardziej. W ciągu 17 minut drugiej połowy podopieczni Patryka Rombla zdobyli jedynie 2 gole. W 47 min. MMTS przegrywał już 14:23 i w tym momencie tylko najbardziej niepoprawni optymiści wierzyli, że kwidzynianie mogą jeszcze odwrócić losy meczu.
Trzy minuty później w sercach kwidzyńskich kibiców pojawiła się jeszcze nadzieja, bo MMTS doszedł rywali na 16:23 i miał nawet dwie szanse by zdobyć kolejnego gola, co oznaczałoby remis w dwumeczu, ale niestety ich nie wykorzystał, zaś gospodarze w kolejnych akcjach zaczęli pieczętować swoje zwycięstwo. Z rzutów karnych bezlitosny tego dnia był Nikola Prce (7 na 7), z drugiej linii często trafiał Rafał Przybylski, a do tego 2 razy, w beznadziejnych wydawałoby się sytuacjach, instynktownymi rzutami z koła popisał Bartosz Jurecki. MMTS nie umiał na to odpowiedzieć i spotkanie skończyło się wynikiem 20:30.
Dziesięciobramkowa porażka i brak medalu na pewno dla wszystkich, zarówno zawodników jak i kibiców, są rozczarowaniem. To było zresztą widać po meczu, zwłaszcza w naszej szatni. Jednak mimo poczucia straconej szansy wszyscy musimy pamiętać, że mierzyliśmy się z zespołem o znacznie większym potencjale, niż nasz. Ale choć Azoty mają w składzie Jureckiego, Krajewskiego, Łyżwę, Prce czy Masłowskiego, to naprawdę napędziliśmy puławianom sporo strachu. Niestety faworyt wyszedł z tych opresji obronna ręką.
Azoty Puławy - MMTS Kwidzyn 30:20 (17:12)
Azoty: Koszowy, Bogdanow, Zapora - Prce 10, Przybylski 7, Łyżwa 5, Jurecki 3, Sobol 3, Grzelak, Krajewski 1, Masłowski 1, Kowalczyk, Kubisztal, Orzechowski, Petrovsky, Skrabania. Kary: 14 min. (Kubisztal, Łyżwa - po 4 min., Przybylski, Grzelak, Masłowski - po 2 min.)
MMTS: Kiepulski, Szczecina - Nogowski 6, Krieger 5, Genda 2, Rosiak 2, Szpera 2, Janikowski 1, Ossowski 1, Seroka 1, Klinger, Krieger, Peret, Potoczny, Szczepański. Kary: 8 min. (Szpera - 4 min. Rosiak, Krieger - po 2 min.)
Obserwuj nas na Twitterze!
Follow https://twitter.com/KwidzynNMTrener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?