Fantastyczny, piątkowy mecz w Mielcu sprawił, że chętnych, by zobaczyć starcie nr 2 jest wielu.
- Sprzedaliśmy już większość biletów, ale pozostały jeszcze wejściówki za bramkami i w sektorze B 3 - informował we wtorek po południu Robert Majdziński, dyrektor klubu.
Wszyscy kibice MMTS liczą, że rywalizacja rozstrzygnie się w środę i nie będzie potrzeby rozgrywania trzeciego meczu. Warto jednak przypomnieć, że hala przy ul. Wiejskiej w tym sezonie na pewno nie przypomina twierdzy. Kwidzynianie wygrali w niej tylko 5 z 11 meczów rundy zasadniczej. Ale wśród tych pięciu pokonanych drużyn była tylko jedna z ligowej czołówki. To właśnie Stal. Poza tym w pięciu poprzednich sezonach MMTS zawsze załatwiał sprawę awansu do półfinału w pięciu meczach.
- Mówi się, że ta hala jest pechowa, ale wszystko zależy od nas. Musimy po prostu wyjść na boisko i wygrać. Nastroje na pewno są bojowe - zapewnia Tomasz Klinger, jeden z bohaterów pierwszego meczu ze Stalą.
Spotkanie w Mielcu było jego najlepszym w barwach MMTS. Zdobył 9 goli i niemal w ogóle sienie mylił.
- Na początku rzadko dostawałem szansę, a potem przytrafiła mi się kontuzja - tłumaczy zawodnik.
MMTS przystąpi do meczu w najsilniejszym składzie, choć kilku zawodników narzeka na drobne urazy. Robert Orzechowski uskarża się na bóle kręgosłupa, ale jego występ nie jest zagrożony.
- Kibice na pewno spodziewają się podobnych emocji, jak w piątek, a ja też nie mam nic przeciwko temu, żeby wynik się powtórzył, ale wołałbym, żebyśmy nie musieli odrabiać 8 bramek straty - mówi trener Krzysztof Kotwicki.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?