Zawody rozegrano na Dunajcu, niedaleko Szczawnicy.
- To był mój debiutancki start w zjeździe. Kilka razy przymierzałem się do tej imprezy, ale z reguły kolidował z nią mój kalendarz startów płaskich. Teraz wreszcie się udało i po udanym sezonie mogłem do niej przystąpić z marszu - tłumaczy kajakarz.
Jako debiutant szybko musiał się zapoznać ze specyfiką rywalizacji w tej konkurencji. Na prostych rywalizacja niewiele różniła się od zwykłego kajakarskiego wyścigu, np. w maratonie, ale na zakrętach można było poczuć adrenalinę.
- Choć wytłumaczono mi jak powinienem reagować, to jednak kilka razy lądowałem na kamieniach - relacjonuje "Syberia". Kajak, którym startuje w wyścigach płaskich na pewno nie wytrzymałby takich uderzeń, ale ten który pożyczył do zjazdu wykonany był z nieco mocniejszego materiału, a do tego był trochę wyższy.
- Największe problemy miałem jednak ze sterowaniem. W normalnym kajaku jest ster, który obsługuje się nogą, a tu trzeba było manewrować biodrami. Często o tym zapominałem - przyznaje Sławomir Lewalski.
Na Dunajcu 4,5-kilometrową trasę kwidzynianin pokonał w 14 minut i 39 sekund. Do zwycięzcy stracił ok. 16 sekund a nad kolejnym zawodnikiem miał 30 sekund przewagi.
- Wróciłem z medalem, ale bez wiosła. Właściwie to zabrałem je do domu, ale jest mocno zniszczone - mówi zawodnik i dodaje: - Korzystając z okazji chciałbym bardzo podziękować wójtowi Gminy Ryjewo, Józefowi Gutowskiemu i wicewójtowi Sławomirowi Słupczyńskiemu, bo bez nich ten wyjazd nie doszedłby do skutku.
(RAV)
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?