Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kotwicki: Kibic ma swoje prawa, ale dyskusja nie powinna schodzić poniżej pewnego poziomu

Rafał Cybulski
Rafał Cybulski
Po zakończeniu sezonu w PGNiG Superlidze rozmawialiśmy z trenerem szczypiornistów MMTS Kwidzyn. Szkoleniowca brązowej drużyny pytaliśmy o najtrudniejsze momenty minionych rozgrywek, dyskutowaliśmy z nim na temat trenerskiego losu i zastanawialiśmy się co nas czeka w przyszłym sezonie. Krzysztof Kotwicki zapowiada, że znów będziemy bić się o medal.

Zacznę od rozluźniającego pytania: Jak w tym sezonie współpracowało się panu z kibicami?
(śmiech) Ja zawsze powtarzam, że kibic ma swoje prawa i może krytykować trenera, bo nikt nie jest nieomylny, ale ta dyskusja nie powinna schodzić poniżej pewnego poziomu. Zresztą kibice komunikowali się tylko za pośrednictwem forów internetowych, i tam zamieszczali niewybredne komentarze, no a potem pojawił się ten nieszczęsny transparent (kibice domagali się zmiany trenera - przyp. red.) Żaden nie miał odwagi, by do mnie podejść i porozmawiać. Nasze relacje były dość ambiwalentne, bo ja z czasem też przestałem do nich podchodzić po meczu. Może to źle, może powinienem być na to odporny, ale nie tylko w mojej ocenie, to co wspólnie zrobiliśmy z zespołem nie zasługiwało na taką krytykę.

Zobacz także: Podsumowanie sezonu 2012/2013. Chłopaki na medal - oceniamy zawodników MMTS!

Ale na koniec to pan triumfował...

Tak, ale przecież ta rywalizacja z Puławami mogła się przecież zakończyć inaczej, a wtedy moglibyśmy rozmawiać w zupełnie innym tonie. Taki jest sport. W poprzednim sezonie zdaniem wielu zajęliśmy "tylko" czwarte miejsce, ale ja się z takimi ocenami nie zgadzam, bo przecież dorzuciliśmy do tego 3 miejsce w Pucharze Polski. Poza tym gdyby w pierwszym meczu o brąz ze Stalą Adamuszek podał między nogami rywala do Waszkiewicza, to byśmy wygrali, a potem wszystko mogło potoczyć się inaczej i to my moglibyśmy cieszyć się z medalu.

Jak kibice zareagowali na tamtą "porażkę"?
Na dorocznym spotkaniu z kibicami po zakończeniu sezonu czułem się jak na stypie. Atmosfera od początku nie była najlepsza i byłem ostro atakowany przez młodych, a pod koniec imprezy, jeden z kibiców, wiadomo w jakim stanie, podszedł, czule objął mnie i powiedział: "Nie martw się, dajemy ci jeszcze rok". Ma nadzieję, że tym razem spełniłem oczekiwania kibiców.

Czy dla trenera najbardziej denerwujące nie jest to, że ktoś próbuje go oceniać już w połowie sezonu, albo nawet wcześniej?
Ktoś kiedyś powiedział, że trener jest tak dobry, jak jego ostatni mecz, ale reakcje kibiców mogły by być bardziej stonowanego, choć wielu z nich było bardziej wyrozumiałych, niż ci z Klubu Kibica. Podchodzili, mówili, żebym się nie przejmował. Przecież nie wszystko się udaje, nie wszystkie zmiany są trafione, a o końcowym wyniku często decydują detale, a czasami po prostu szczęście.

Czytaj także: Kiepulski, Genda, Szczepański, Jędrzejewski, Zadura - 5 nowych twarzy w MMTS Kwidzyn

Jaki był najtrudniejszy moment w tym sezonie?
Wprawdzie nasze miejsce w "ósemce" nie było zagrożone, ale przez pewien okres Pogoń Szczecin mocno nas naciskała i istniało niebezpieczeństwo, że wypadniemy z pierwszej "szóstki". To był na pewno trudny moment, bo wiadomo, że to oznaczałoby dla nas koniec sezonu. W I rundzie play-off trafilibyśmy na Vive lub Wisłę, a wtedy moje zdjęcia wisiałyby w kwidzyńskich sklepach z napisem "poszukiwany". Dlatego bardzo ważne były dla nas zwycięstwa ze Stalą na wyjeździe i z Pogonią u siebie.

Jednak rok temu ligę skończyliśmy na trzecim miejscu, a teraz na szóstym. To mogło niepokoić...
Wiele razy powtarzałem, że mecze między zespołami z miejsc 3-6, to swego rodzaju loteria, ale gdy znaleźliśmy się w "szóstce", to byłem przekonany, że to my zdobędziemy medal. Poza tym warto też podkreślić, że gdyby nie kontuzje Michała Pereta, "Orzecha" i Przemka Rosiaka, które wykluczyły ich z kilku spotkań, to też mogliśmy skończyć ligę wyżej, bo przegraliśmy mecze, których przegrać nie powinniśmy.

Jak np. ten z Chrobrym u siebie?Nie tylko z Chrobrym, bo i ten na koniec pierwszej rundy z Piotrkowianinem również. Ale tak czasami bywa. Dla mnie niezrozumiała była np. porażka w Pucharze Polski z Azotami. U nich przegraliśmy jedną bramką, ale czuliśmy się oszukani przez sędziów, a "Orzech" ze złości połamał krzesło. W Kwidzynie po pierwszej połowie też wszystko wyglądało dobrze, a potem, po przerwie, wszystko nagle się załamało. "Orzech" trzy razy nie trafił w bramkę, Michał Adamuszek zanotował trzy straty i rywale odjechali.

Polecamy również: Zobacz, jak się cieszyli zawodnicy i kibice MMTS z brązowego medalu [ZDJĘCIE Z PUŁAW]

Jakie myśli chodziły panu po głowie, gdy w pierwszym meczu play-off ze Stalą przegrywaliśmy w Mielcu różnicą 8 bramek?
Nie będę oszukiwał, że byłem pełen wiary i nadziei. Jednak znając zespół mielecki, po cichu liczyłem, że coś u nas zaskoczy, co może ich wybić z rytmu. I rzeczywiście, gdy zaczęliśmy ich dochodzić, to oni zaczęli się denerwować. Zresztą cały czas wierzyłem, że jesteśmy w stanie ich wyeliminować, bo byliśmy wtedy na fali, a do tego zespół był dobrze przygotowany, co było widać w końcówkach spotkań.

Niektórzy momentami byli jednak innego zdania...
Czasami, u niektórych zawodników, pewna obniżka formy to rzecz normalna, Zresztą nawet w Vive czy Wiśle nikt nie wymaga od zawodnika, by grał na pełnych obrotach przez 60 minut. Jako zespół byliśmy jednak dobrze przygotowani kondycyjnie, dlatego nawet w Szczecinie wierzyłem, że można odwrócić losy meczu, choć na 3 minuty przed końcem przegrywaliśmy czteroma bramkami.

A jakie jest pana wytłumaczenie na to co wydarzyło się w trzecim meczu z Azotami?
Użyję terminologii bokserskiej: "Nie ma bokserów odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni". A nas Azoty wtedy trafiły. Tak się czasem zdarza. Wystarczą 3-4 błędy z rzędu, dzięki którym rywal zbuduje przewagę i czasami nie da się już nic zrobić, bo z każdą kolejną akcją zaczynają się spieszyć i grać nerwowo. Jednak w niedzielę rano obejrzeliśmy z zawodnikami ten mecz na video i wszystko sobie wyjaśniliśmy, a potem w czwartym meczu, to my pogoniliśmy puławian. Tak w sporcie też czasem bywa. Trzy pozostałe mecze były zacięte, a w tych dwóch daliśmy sobie po potężnym ciosie, ale w obu przypadkach liczenie skończyło się na dziewięciu.

Po tym sezonie w kadrze klubowej zaszło wiele zmian. Jaki to będzie zespół w nowych rozgrywkach?
Już chyba kiedyś użyłem stwierdzenia, że to druga rewolucja w historii klubu. Wprawdzie przed rokiem odeszli Krieger i Waszkiewicz, którzy byli filarami defensywy i skuteczny w ataku Kostrzewa, ale jednak obecne zmiany można tylko porównać do sytuacji, gdy odchodzili Frelek i Boneczko. Mnie wtedy jeszcze nie było w klubie, ale wiem, że byli takimi liderami jak ostatnio Michał i Robert. To tacy zawodnicy, którym w decydujących momentach ręka nigdy nie zadrży, których gole wielokrotnie przesądzały o naszych zwycięstwach. Jednak największą stratą jest odejście "Suchego", który miał duży udział przy wszystkich medalach MMTS. Znam go od dawna, pracowałem z nim łącznie przez ok. 10 lat i pamiętam, że zawsze potrafił popisywać się skutecznymi interwencjami w najważniejszych momentach.

Czy Paweł Kiepulski jest w stanie go zastąpić?
Sam nie, ale z Krzyśkiem Szczeciną może tak. Zresztą przy okazji chciałbym sprostować informację, która gdzieś się pojawiła że Paweł będzie bramkarzem nr 1, a Krzysiek nr 2. W moim rankingu na razie jest odwrotnie, to Krzysiek jest nr 1. Zasłużył sobie na to ciężką pracą, choć do tej pory był trochę w cieniu Sebastiana. Jednak być może teraz nadszedł jego czas. Paweł też jest jednak świetnym bramkarzem i na pewno będzie ostro rywalizował o miejsce między słupkami

Krzysztof KotwickiUrodzony 22 maja 1956 r. w Sopocie. Wzrost 186 cm, waga 80 kg. Jako zawodnik grał w klubach z Trójmiasta - Spójni Gdańsk, Wybrzeżu Gdańsk i AZS Gdańsk. Karierę trenerską rozpoczął w MKS Gdańsk, a potem pracował kolejno z zespołami: AKS Gdynia (kobiety), Sokół Kościerzyna i Spójnia Gdańsk. W MMTS, wcześniej był asystentem Zbigniewa Markuszewskiego, a od 2011 roku jest I trenerem. W swojej karierze był również II trenerem młodzieżowej reprezentacji Polski i reprezentacja Polski kobiet.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto