Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krew, pot i łzy, czyli Elbląska Pielgrzymka Piesza widziana oczami pielgrzyma [ZDJĘCIA]

Katarzyna Łęgowska
XXII Elbląska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę
XXII Elbląska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę fot. A. Bruchwald/K. Łęgowska/B. Owczarska/
Choć na trasie napotykają wiele trudności, już po raz dwudziesty drugi grupa kwidzyńskich pielgrzymów dotarła na Jasną Górę. Jedną z uczestniczek była nasza stażystka Kasia Łęgowska. Przeczytajcie, jak wygląda pielgrzymka z perspektywy pątnika.

Jak co roku na przełomie lipca i sierpnia ruszyła na szlak Elbląska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę. Tego lata wyjście kwidzyńskiej grupy przypadało w środę, czyli dzień zamknięcia numeru naszej gazety, co zwykle wiąże się z nawałem pracy w redakcji. Ten dzień był dla mnie szczególnie trudny, uzależnienie od pielgrzymki zaczynało dawać o sobie znać i w myślach przemierzałam wraz z Pomezanią Kwidzyn każdy kilometr do Łasina. Redakcyjni koledzy na pewno zauważyli moje nerwowe machanie stopą czy nieobecny wzrok, ale oszczędzili mi kąśliwych uwag, za co jestem im wdzięczna.

Zobacz również: XXII Elbląska Pielgrzymka Piesza. Kwidzyńskie grupy ruszyły na Jasną Górę [ZDJĘCIA]

Przywiązanie do przyjaciół z pielgrzymiego szlaku spowodowało, że po powrocie z pracy, spakowałam niezbędne rzeczy do walizki i następnego dnia o poranku, uzbrojona w śpiwór i karimatę ruszyłam do Łasina. Wspaniale było wrócić na szlak po raz siódmy i zobaczyć setki niewyspanych, znajomych twarzy. Pierwszy dzień upłynął na obserwowaniu i poznawaniu tegorocznej grupy oraz licznych powitaniach. Z racji dawnych, niezliczonych kontuzji zawiązała się przyjaźń między mną a służbami medycznymi, więc szybko pobiegłam do trupiary, by przywitać się z naszymi uzdrowicielami. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że mianem trupiary określa się samochód jadący na końcu pielgrzymki, do którego zabierane są kalafiory. Kalafiory to natomiast wszystkie kontuzjowane osoby. Niekiedy nazywa się też tak tych, którzy z różnych przyczyn muszą gonić swoje grupy. Niestety, etymologia tego określenia nie jest mi znana.

Wielu zapewne zastanawia się, co jest ciekawego w marszu dewotów - jak często bywa postrzegana pielgrzymka. Otóż jest to czas na odcięcie się od szarej codzienności i zrobienie wewnętrznego "resetu". To możliwość poznania wartościowych ludzi, ale też ogromna porcja optymizmu. Gdzie optymizm w umartwieniu? W pokonywaniu własnych słabości, w przekraczaniu własnych granic wytrzymałości, w determinacji innych, ale by w pełni zrozumieć sens pielgrzymki, trzeba przekonać się o jej trudach na własnym ciele. Oprócz modlitwy (w końcu to pielgrzymka) jest mnóstwo czasu na zawieranie nowych znajomości, śpiewy, a nawet tańce.

Już drugiego dnia swojej wędrówki zaczęłam się zastanawiać - po co mi to było? Bolała mnie kostka, pojawiły się pierwsze pęcherze, a 40 km wydłużało się w nieskończoność. Kolejnego dnia było jeszcze gorzej - od śpiewania straciłam głos. Każdy, kto mnie zna, wie że nie należę do milczków. Do tego pojawiła się irytacja wynikająca ze zmęczenia. Mobilizowałam się myśleniem, że mam to czego chciałam i pocieszałam się myślą, że już niedługo będę mogła wrócić do domu, zapomnieć o bólu i oddać się pracy.

Trasa do Włocławka jest dla pielgrzymów EPP bardzo szczególna, jest to bowiem jedyna polska pielgrzymka, która na swoim szlaku przechodzi przez tamę. Ponadto, jest to symboliczna połowa drogi na Jasną Górę. Miał to być dla mnie kolejny męczący dzień, wypełniony prażącym słońcem, bólem i potem. Jednak po przejściu około 5 km, niespodziewanie stałam się leżącym na poboczu kalafiorem. Po kilku minutach, siedząc w trupiarze, próbowałam wykrzesać w sobie tyle energii i entuzjazmu, by przekonać medycznego Sławka, że wypiję dużo wody i po postoju mogę ruszyć w dalszą drogę, a kroplówka nie jest konieczna. Nie uwierzył. Podczas pompowania w moje żyły 1,5 litrów różnych płynów, mogłam liczyć jedynie na współczujące spojrzenia, które przyprawiają mnie o dreszcze i słowa otuchy, wyciskające łzy bezsilności. Swoją drogą, była to dla mnie prawdziwa lekcja pokory... i czas na długą drzemkę.

Polecamy także: Boże Ciało w Kwidzynie. Zobacz fotorelację z procesji

Brak snu to jedna z większych bolączek pielgrzymów. Dlatego niech nie dziwi nikogo widok pątników, dla których krawężnik jest poduszką, a trawnik łożem.

Po pięciu dniach wędrówki musiałam wrócić do zwykłego świata. W Lubieniu Kujawskim nastał czas pożegnań, który błyskawicznie zamienił się w czysty hazard. Wszyscy byli przekonani, że nie wytrzymam długo w domu i wrócę jeszcze. Zaczęło się obstawianie, kiedy znów się spotkamy. Przyznaję, wizja powrotu i spędzenia weekendu na pielgrzymce była kusząca, aczkolwiek nieopłacalna. Poza tym, miałam już dość pielgrzymki i bólu. Po powrocie czułam się nieswojo. Wciąż myślałam o tym, że moje miejsce w tym momencie jest gdzieś na piaszczystej drodze lub rozgrzanym asfalcie. Długo nie wytrzymałam i wróciłam szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Po dwóch dniach pracy i niezliczonych kolejowych przesiadkach, wróciłam na trasę. Z perspektywy moich znajomych i współpracowników, było to co najmniej dziwne zachowanie. Nie liczyłam jednak na zrozumienie. Postanowiłam podążać za głosem swojego serca i w taki sposób wykorzystać kilka wolnych dni, choć liczyłam się z powrotem tuż przed metą.

W dniu kiedy piszę ten tekst (artykuł pochodzi z "Kuriera Powiatu Kwidzyńskiego" z dnia 14 sierpnia - przyp. red.), Pomezania Kwidzyn wchodzi na Jasną Górę i choć nie mogę być z nimi, cieszę się, że mogłam choć kilka dni spędzić na szlaku. Nie żałuję godzin straconych w pociągu, ani pielgrzymkowych kontuzji. Z czystym sumieniem, polecam pielgrzymkę każdemu, kto nie ma na co dzień czasu, by oderwać się od obowiązków i pomyśleć o sobie.

Niezależnie od tego czy jest się osobą wierzącą, wątpiącą czy ateistą, można na nowo poznać samego siebie, bo nic tak nie weryfikuje obrazu własnego ja, jak sytuacja ekstremalna, a do takich właśnie należy zaliczyć pielgrzymkę.

Polub nas na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto