Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeśli rodzić, to nie w Skierniewicach

Agnieszka Kubik
Dr Michalski, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego, nie przyjmuje rodzących
Dr Michalski, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego, nie przyjmuje rodzących fot. Agnieszka Kubik
Porodówka i oddział noworodkowy skierniewickiego szpitala zostały zamknięte do połowy stycznia.

Kobiety rodzące oraz te, które mogą urodzić w każdej chwili, są odsyłane do szpitali w Rawie, Łowiczu, Żyrardowie oraz Sochaczewie. Powodem jest groźny szczep szpitalny MRSA gronkowca złocistego, którym w placówce zaraziło się kilkoro dzieci. Wewnątrzszpitalne śledztwo, przeprowadzone przez zespół kontroli zakażeń szpitalnych, wykazało, że źródłem zakażenia był jeden z lekarzy, pracujących na oddziale noworodkowym. Pediatra nie chorował, ale był nosicielem groźnej bakterii. Tak przynajmniej twierdziła dyrekcja w rozmowie z nami w ubiegłą środę.

Wtedy też zapewniano nas, że problem został zażegnany. Dlaczego więc zdecydowano się na zamknięcie oddziałów i przeprowadzenie dezynfekcji?

Dyrekcja, czyli dr Dariusz Diks oraz Grażyna Krulik, nie chcieli wczoraj rozmawiać na ten temat. Bardziej rozmowny był dr Andrzej Michalski, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego. - Decyzję podjęliśmy o godzinie 20 w noc sylwestrową - mówi. - Mieliśmy obawy, że podjęte przez nas działania mogą się okazać nie w pełni skuteczne.

Kobiety, które zgłosiły się do porodu w okresie noworocznym, otrzymywały informację, że będą rodzić w pobliskich szpitalach. - Gwarantowaliśmy i gwarantujemy nadal transport - dodaje dr Michalski. - No, chyba że pacjentka życzy sobie porodu w Warszawie. Wtedy musi dojechać we własnym zakresie. My jedynie umawiamy wizytę w placówce.

Pierwsza rodząca, która pojawiła się na porodówce w noc sylwestrową, została odesłana do Rawy. Czy była zaskoczona?

- Nawet nie za bardzo - twierdzi lekarz. - Gorzej było z kobietami, które leżały już na oddziale i musieliśmy je przewozić do innych placówek. Były to trudne rozmowy, gdyż wiele zabiegów zostało wcześniej dokładnie zaplanowanych.

Skierniewiczanki, których termin porodu nadejdzie w ciągu 2-3 najbliższych tygodni, są zszokowane. - Myślałam, że już wszystko jest w porządku - mówi pani Agnieszka ze Skierniewic. - Dłuższy czas wahałam się, czy nie rodzić w Warszawie, ale w końcu zdecydowałam się na Skierniewice. Ze względu na warunki pogodowe mogłabym do stolicy nie dojechać na czas. Miałam właśnie umawiać położną. W tej sytuacji muszę jednak rodzić w Warszawie, trudno - mówi.

Od wczoraj wstrzymane są też odwiedziny na oddziale ginekologiczno-położniczym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto