Czekają 10 lat. Mówią, że już dłużej nie mogą. Chcą by władze samorządowe w końcu uregulowały ich sytuację. 5 rodzin, tworzących wspólonotę mieszkaniową Barcice 67, zamieszkuje samotną wyspę - prywatne są tylko ich mieszkania. Reszta - ich podwórko, dojazd do garaży i przydomowe ogródki, to własność kwidzyńskiego powiatu. Na początku bieżącego stulecia dzierżawione lokale zostały sprzedane. W ten sposób zawiązała się wspólnota mieszkaniowa. Problem w tym, że własność jej członków kończyła się na obrysie budynku.
- Nawet te schody należą do powiatu - Maria Łakota, emerytowana nauczycielka, pokazuje kilka stopni przed domem. Mieszka tu od 1975 r. Od 35 lat, wraz z mężem Mieczysławem, zajmuje to samo mieszkanie, na piętrze. Parter zajmowały niegdyś pomieszczenia szkoły podstawowej. Po zlikwidowaniu jej, wolny lokal został sprzedany. Dziś jest tu mieszkanie państwa Małgorzaty i Wiesława Draganków.
- Czujemy się osaczeni - mówi Małgorzata. - Nie możemy decydować o swoim najbliższym otoczeniu, bo należy do kogo innego.
Tym "kimś innym" jest pobliska szkoła - Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy. Uczą się tu dzieci niepełnosprawne intelektualnie czy ze sprzężonymi niepełnosprawnościami bądź autyzmem.
Sąsiedztwo placówki nie przeszkadza wspólnocie. Przeciwnie, dziś w większości emeryci, niegdyś sami pracowali w szkołach.
Czarę goryczy przelała inna sprawa - rozpoczęta w tym roku modernizacja szkoły. Poza remontem i unowocześnieniem samego budynku, inwestor (starostwo powiatowe) postanowił też zmodernizować kilkuset metrowy odcinek drogi dojazdowej do placówki. Choć droga jest gminna, to jej remont prowadzony jest "w pakiecie" z pozostałymi częściami inwestycji.
- Ta droga jest też jedynym, bezpiecznym dojazdem do naszej posesji - zgodnie podkreślają mieszkańcy Barcic 67.
- Istnieje jeszcze dukt polny , którym można do nas dojechać. Niedość, że jest w fatalnym stanie, to przecina plac zabaw i boisko - wyjaśnia Maria Łakota. - Ostrożność nie wystarcza, gdy wokół szaleją dzieci. W dodatku w zimę trasa jest nieprzejezdna.
Mieszkańcy mają żal, że nikt nie uprzedził ich o utrudnieniach. Obawiają się też, że tymczasowa uciążliwość przerodzi się w stałe zamknięcie najkrótszego dojazdu.
- Chodzi też o zwykłą, ludzką przyzwoitość - podkreśla Janusz Baranowicz, emerytowany dyrektor szkoły. - Nie byłoby tych nerwów, gdybyśmy wiedzieli kiedy i czego mamy się spodziewać - dodaje.
- A tak, to 6 m od naszych okien powstaje wielkie rondo, nie wiadomo po co i bez uprzedzenia - denerwuje się Wiesław Draganek. Zaraz jednak podkreśla, że teren jest powiatowy, on to rozumie, tylko czemu nikt nie pomyślał, by zawrotkę odsunąć od mieszkań o jakieś 10 m. Przecież tyle wokół przestrzeni. Był nawet niewielki park.
- Sadziliśmy go w latach 70 z sadzonek otrzymanych od leśników - wspomina Maria Łakota. - Później dokupowaliśmy rzadkie gatunki. Uczniowie włączali się w ich pielęgnację. Dziś większość została ścięta, by ustąpic miejsca budowanemu parkingowi. Inspektor z gminy stwierdził, że są jakieś dziwne, ale zezwolił na ścięcie.
Pozabwieni podwórza właściciele lokali czują się osamotnieni także przez swojego gospodarza - wójta gminy Ryjewo.
- Od 10 lat czekamy, by gmina rozwiązała problem własnościowy - skarżą się. - Chcielibyśmy wreszcie mieć kawałek własnego podwórka i możliwość dojechania do niego. Nie oczekujemy chyba zbyt dużo wolności?
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?