Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dr Marek Kos, dyrektor szpitala w Kraśniku: Obsługa pacjenta ma być jak najlepsza

Sandra Michalewska
Dr Marek Kos, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Kraśniku.
Dr Marek Kos, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Kraśniku. SM
- Będę dążył do tego, żeby obsługa pacjenta tego, który ma pierwszy kontakt ze szpitalem, była poprawna. Żeby ta obsługa była jak najlepsza - deklaruje w wywiadzie udzielonym portalowi NaszeMiasto dr Marek Kos, dyrektor szpitala w Kraśniku. Nowy dyrektor placówki odpowiada także na pytania o dobór swoich zastępców, sytuację finansową SPZOZ, przeniesienie szpitala z dzielnicy fabrycznej, a także o to, czy miał moralne opory przed startem do konkursu na dyrektora w kontekście incydentu z kampanii wyborczej w 2010r.

Sandra Michalewska, NaszeMiasto.pl: Jaką ma Pan wizję funkcjonowania szpitala w Kraśniku? Co trzeba zmienić, by było lepiej?**

Dr Marek Kos, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Kraśniku: Moim punktem numer jeden jest doprowadzenie do równowagi finansowej. Naliczając rok do roku przez ostatnie lata skumulowało się zadłużenie na ponad 20 mln zł. Na pewno w ciągu kilku tygodni, czy miesięcy nie uda się tego odwrócić, ale trzeba dążyć do tego, żeby rokrocznie ZOZ przynajmniej się bilansował albo wręcz nawet, żeby uzyskiwał dodatni wynik finansowy. Pozwoli to na spłatę zobowiązań u dostawców, których na dzień dzisiejszy mamy na kwotę prawie 5 mln zł, jak również na spłatę zobowiązań długoterminowych w bankach czy parabankach.

W sytuacji, gdyby był korzystny wynik finansowy przez kilka lat nawet dałoby to jakieś możliwości inwestowania np. w infrastrukturę, sprzęt czy pracowników. Jak na dzień dzisiejszy jest to niemożliwe. Czekają nas trudne i ciężkie lata zaciskania pasa. Punktem numer dwa jest natomiast poprawa wizerunku naszego SPZOZ.

Sytuacja finansowa kraśnickiego szpitala jest zła od kilku lat. Jakie są tego przyczyny?__

Na pewno przyczyną jest niedostosowanie kontraktu NFZ do potrzeb zdrowotnych mieszkańców powiatu kraśnickiego. Bo jeżeli wykonujemy jakieś usługi medyczne, które z punktu widzenia mieszkańców są konieczne i wskazane, wręcz są to świadczenia nagłe, pilne, ratujące życie, a Narodowy Fundusz Zdrowia za to nie płaci, to w takim razie to NFZ nie dostosował swoich możliwości do naszych potrzeb zdrowotnych w powiecie. Gdyby za lata 2008, 2009, 2010, 2011 czy 2012 zostały zapłacone nadwykonania to sytuacja finansowa byłaby całkiem, całkiem pozytywna.

Starosta mówi, że to wynik błędów w zarządzaniu. Ale szpitalem zarządzał nie tylko wieloletni dyrektor Piotr Krawiec, ale także Pan jako jego zastępca. Uderzy się Pan w piersi? Posypie głowę popiołem i powie: „błędy i zła kondycja finansowa to też pokłosie moich działań”?

Z pewnego punktu widzenia można by było tego oczekiwać, ale ja osobiście nie mam sobie nic do zarzucenia. Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej - wcześniej o zakładach opieki zdrowotnej – zakładem kieruje kierownik przy pomocy zastępców. Ja zlecone zadania przez dyrektora naczelnego realizowałem i uważam, że realizowałem je dobrze. Były to sprawy związane z bieżącym funkcjonowaniem oddziałów szpitalnych, poradni specjalistycznych. Uważam, że te jednostki na przestrzeni tych lat działały przynajmniej przyzwoicie i na pewno lepiej niż w 2006r., gdy zostałem zastępcą dyrektora, dlatego że np. kontrakt w poradni specjalistycznej, nie w ilości złotówek czy punktów, ale w ilości porad został co najmniej podwojony, czyli wykonujemy co najmniej dwa razy więcej porad, udzielamy też znacznie więcej świadczeń w oddziałach szpitalnych.

Został skrócony czas pobytu pacjenta, wzrosła ilość hospitalizacji albo utrzymuje się przez ostatnie lata na stałym poziomie. Także uważam, że swoje zadania wykonałem dobrze. Jako zastępca dyrektora do spraw medycznych nie miałem żadnych uprawnień do tego, żeby nadzorować sprawy księgowe, kosztowe, finansowe.

Jakie jest niebezpieczeństwo, że szpital w Kraśniku zostanie przekształcony w spółkę prawa handlowego?

Musimy to oceniać etapowo – rok po roku. W 2012r. strata była poniżej poziomu, który powodowałby, że szpital trzeba byłoby przekształcać. Jeżeli bierzemy pod uwagę rok 2013 to na dzień 31 maja wynik jest dodatni, czyli też nie ma takiej potrzeby. Zakładana strata w roku 2013 to 2,5 mln zł– jej przekroczenie powodowałoby konieczność przekształcenia.

Jeśli mówimy o wyniku dodatnim to jasne jest, że takiej straty nie ma. Nie ma nawet połowy tego po niemal połowie roku. Zatem wynik finansowy w 2013r. jest całkiem dobry. Czyli po 2013r. nie będzie potrzeby przekształcenia. Co będzie w 2014r.? Tego nie powiem, dlatego że przed nami być może postępowanie z NFZ konkursowe na kolejne trzy lata. Zobaczymy, jakie będą oferty, umowy. Jak już je podpiszę będę dostosowywał koszty do tych pieniędzy, które potencjalnie mogę pozyskać.

Wprowadza Pan program restrukturyzacji szpitala. Zakładał on m.in. redukcję personelu i obniżenie pensji dla lekarzy. Czemu te zmiany uderzają bardziej w najmniej zarabiających? Z faktów: w 2012r. zlikwidowano etat kierowcy, 16 etatów z sekcji sprzątającej, 4 z technicznej. __

W 2012r. kiedy te zmiany nastąpiły nie byłem jeszcze dyrektorem naczelnym – byłem zastępcą. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że zmiany uderzają w najmniej zarabiających. Lekarze mieli obniżone pensje, natomiast nie zwolniłem nikogo z osób najsłabiej zarabiających. W bieżącym roku nie było żadnych ani zwolnień ani obniżek wśród najmniej zarabiających. W tej chwili w ZOZ-ie pracują 704 osoby i zgodnie z programem restrukturyzacji z 2009r. powinno pracować w granicach 697 osób.

Czyli redukcja to działania poprzednika?__

Wynikająca prawdopodobnie z potrzeb, bo ja też nie widzę sensu w zatrudnianiu i robienia jakichś innych zmian. Obecny stan zatrudnienia uważam za odpowiedni.

Lekarzom obniżono pensje o 10%. Może Pan zagwarantować, że na tym się skończy? Czy to dopiero początek?__

Planuję obniżyć koszty wynagrodzeń lekarskich. Czy będzie to 10%? Nie spodziewam się, że będzie to więcej, bo zaciskanie pasa nie może spowodować zatrzymania oddechu. Powinno się ono odbywać, być systematyczne i stałe, ale nie mogę zatrzymać pracy ZOZ-u. Każdy musi przyznać rację, że jeśli za bardzo ograniczę możliwości zarobkowania lekarzy – oni będą szukali miejsca pracy gdzie indziej, a wtedy w ogóle nie wykonamy kontraktu.

A czy nad kraśnickim szpitalem wisi widmo zwolnień grupowych?__

O zwolnieniach grupowych nie ma absolutnie żadnej mowy.

Gdzie dalej będzie Pan szukał oszczędności? Bo to, że dalsze działania w tym kierunku są niezbędne to truizm.__

Na to trzeba patrzeć zarówno krótko-, jak i długoterminowo. Jeśli chodzi o pierwszy obszar to oszczędności mogę szukać przede wszystkim w kosztach wynagrodzeń i pochodnych, czyli omawiane wcześniej obniżki czy redukcje, które wystąpiły już wcześniej, jak również w używanych przez nas materiałach, zakupywanych usługach czy towarach. Trzeba próbować kupić to taniej. Wprowadzone są limity zarówno na leki w aptece, jak i na materiały w magazynie. Pewnego limitu dana jednostka czy oddział szpitalny nie może przekroczyć miesięcznie. W tym momencie jest limitowanie. Dbamy o to, żeby nie przekraczać pewnych kosztów.

Jest też kwestia szukania oszczędności w usługach obcych, zakupowania innych procedur usług medycznych. Ale tu oszczędności się kończą – w samym rachunku zysków i strat te koszty mają określoną ilość pozycji i więcej ich nie ma. Zatem w każdej części trzeba szukać oszczędności i efekt na pewno będzie dobry. Ja widzę też metodę w uzyskaniu zaplanowanego przychodu w zakontraktowaniu z NFZ. Bardzo ważne jest, aby te wszystkie usługi były zrealizowane. Tutaj liczą się odpowiednie zasoby – i te sprzętowe, ale przede wszystkim personalne, żeby to zrobić.

Jeśli chodzi o długoterminowe oszczędności to jest działanie polegające na przeniesieniu szpitala z dzielnicy fabrycznej do starej Kraśnika, czyli centralizacja usług. Jak na dzień dzisiejszy w dzielnicy fabrycznej mamy oddział ginekologiczno-położniczy, pediatryczny i kardiologiczny. O ile w przypadku kardiologii czy pediatrii te oszczędności będą nieco mniejsze, ale będą – jak te oddziały będą wspólnie funkcjonować z pozostałymi w jednej dzielnicy – o tyle najlepszym przykładem jest oddział ginekologiczno-położniczy. Tylko z tego tytułu, że mamy tam położnictwo utrzymany musi być dyżur bloku operacyjnego i anestezjologa, czyli od razu personalnie potrzebne są trzy, a nawet cztery osoby całodobowo. Przeniesienie tego oddziału do starego Kraśnika spowoduje znaczne oszczędności.

A centralizacja usług to wizja ilu lat?

Musimy poczekać na kolejną perspektywę unijną i „wbić” się w jakiś dobry program do modernizacji całości budynku szpitala w dzielnicy starej i przeniesienie oddziałów z dzielnicy fabrycznej. To lata 2014-2020 – mówiąc najogólniej. Liczę, że do końca 2016r., czyli do czasu, w którym trzeba dostosować pomieszczenia do rozporządzenia ministra zdrowia określającego warunki, w jakich można udzielać świadczeń zdrowotnych uda się wcielić w życie tę wizję.

Jakie są koszty przeniesienia oddziałów z dzielnicy fabrycznej?**

Biorąc pod uwagę remont bloku operacyjnego – koszt ok. 6 mln zł – to są to gigantyczne pieniądze. Wstępnie mam pomysły, jak to przenieść i gdzie zlokalizować poszczególne oddziały szpitalne czy kardiologię czy pediatrię czy oddział ginekologiczno-położniczy. Mówimy o pieniądzach rzędu kilku milionów złotych.

Czyli bez pomocy z zewnątrz np. środków unijnych jest to niemożliwe?

Tak, jest to niemożliwe.

Jakie są szanse na powstanie w Kraśniku oddziału onkologii? Ostatnie spotkanie w tej sprawie z wojewódzkim konsultantem ds. onkologii odbyło się w październiku 2011r. Czy rozmów nie można zintensyfikować, tak żeby ten oddział powstał szybciej? Czy wszystko zależy od finansów?__

Pod względem formalnym opinia konsultanta tak naprawdę nie jest wiążąca. Bo może on powiedzieć, że w jego opinii taki oddział mógłby powstać, ale wszystko zależy od uzyskania kontraktu z NFZ. Jeśli NFZ wszystkie pieniądze, jakie ma wydaje w Lublinie np. na Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, który jest przeogromnym szpitalem onkologicznym i nie widzi możliwości kontraktu szpitalnego w Kraśniku to nic nie zrobimy i świadczenia będziemy udzielali za darmo. Jeśli będzie takie postępowanie na lata 2014-2016 możemy przystąpić do takiego konkursu. Czy wygramy? Jest to co najmniej wątpliwe, dlatego że mam takie, a nie inne doświadczenie – sam kontrakt na chemioterapię, który mieliśmy na 2011r. został uzyskany po kilku miesiącach i po kilku postępowaniach konkursowych, które przegraliśmy czy to z DSK, czy z Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, bo konkurs zostaje ogłoszony nie na powiat kraśnicki, tylko na całe województwo. Przystępują do niego wszystkie podmioty.

My kontrakt usługi chemioterapeutyczne uzyskaliśmy dopiero w rokowaniach. I to był kontrakt bardzo, bardzo niski – na chemioterapię, a co dopiero mówić o onkologii. Myślę, że plany możemy mieć, opinię konsultanta – tak, ale finansowanie z NFZ – to jeszcze do tego daleko. Chociaż pod względem zasobów czy personelu lekarskiego czy pielęgniarskiego czy pomieszczeń i sprzętu – to wszystko spełniamy. Ale generalnie oddział onkologii w Kraśniku jest chyba mało realny.

W grę wchodzi jeszcze rozbudowa Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej – jeśli ten szpital zostanie powiększony dwa albo trzy razy to od razu zapewne będzie chciał mieć z NFZ dwukrotnie albo trzykrotnie wyższy kontrakt. I nie będą to kwoty, o jakich ja myślę – rzędu 1,5 mln zł rocznie. Oni mają kontrakt na 80, 90, 100 mln zł. Jeśli to potroją to po prostu pieniędzy w NFZ na naszych pacjentów zabraknie.

Z drugiej strony popatrzmy na to, cóż ten oddział onkologii takiego realizuje. To oddział szpitalny, w którym leczeni są pacjenci chorzy na nowotwory. I co on ma robić? Robi chemioterapię. My ten kontrakt mamy. My to robimy. Także nie widzę powodu, by ten oddział onkologii tworzyć u nas wszelkimi siłami i walczyć o niego za wszelką cenę. Bo my w tej chwili tym pacjentom pomagamy. Mamy oddział opieki paliatywnej, na którym leczeni są pacjenci z nowotworami w ciężkich stanach onkologicznych, wręcz terminalnych. Mamy umowę i realizujemy świadczenia. Mamy umowę na realizację chemioterapii – podajemy ją zarówno w warunkach stacjonarnych, jak i jednodniowych. Pacjentom z powiatu kraśnickiego, którzy potrzebują pomocy pomagamy najlepiej jak możemy. A sam oddział onkologiczny dla pacjentów niewiele by zmienił. Byłaby to pewnie poprawa finansowa SP ZOZ-u, bo zamienilibyśmy wówczas oddział opieki paliatywnej na oddział onkologiczny. Byłby finansowany inaczej, z trochę lepszymi pieniędzmi. Ale przez to, że są to trochę większe pieniądze NFZ nie chce tego zrobić, bo nie ma na to środków.

Jakie podejmie Pan działania, by poprawić jakość świadczonych usług przez szpital w Kraśniku?__

Jesteśmy na końcowym etapie wprowadzenia akredytacji szpitala przez Centrum Monitorowania Jakości Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wprowadzam odpowiednie procedury i cały schemat organizacyjny, który ma zafunkcjonować poprawą jakości. Jednym z głównych punktów moich działań jest też poprawa wizerunku SP ZOZ-u. Będę dążył do tego, żeby obsługa pacjenta tego, który ma pierwszy kontakt ze szpitalem, była poprawna. Żeby ta obsługa była jak najlepsza, czy to na oddziale ratunkowym czy na izbie przyjęć, żeby pacjent miał udzieloną poradę w taki sposób, żeby był z niej zadowolony.

Dobrał Pan już swoich współpracowników? Ma Pan już zastępców?__

Zgodnie ze statutem szpitalem kieruje kierownik przy pomocy zastępców: ds. medycznych i ds. infrastruktury i logistyki. Drugie stanowisko jest już obsadzone - jest dyrektor Rafał Poleszak, który pracuje tu od kilku lat i tu nie ma żadnych zmian. Jeśli zaś chodzi o zastępcę do spraw medycznych to na dzień dzisiejszy nie podjąłem takiej decyzji. Jak na razie staram się tę pracę wykonywać sam. A ile to potrwa? Tyle, ile starczy mi sił, bo to bardzo odpowiedzialna decyzja. Nie chodzi o to, że sam chcę zrobić wszystko, ale trudna jest dobrać odpowiedniego zastępcę. Na pewno jest tutaj wiele wartościowych osób, także w SP ZOZ-ie, które mogłyby taką funkcję pełnić. Ale jak na dzień dzisiejszy decyzji nie podjąłem.

A jakie jest grono potencjalnych kandydatów? Może Pan podać jakieś konkretne nazwiska?__

Nie, wolałbym nie. Ale patrząc z innej strony taka sytuacja jest korzystna z punktu widzenia SP ZOZ-u. Bo nie ma zastępcy, ale nie ma też kosztów z nim związanych. Jest to po prostu oszczędność.

I jeszcze trzy pytania od Czytelników. Czy to prawda, że przegraliście sprawę o odszkodowanie z tytułu niewłaściwego leczenia?__

Nie. Sprawa jest w toku.

A czego dotyczy ten błąd lekarski?__

Osobiście nie widzę tam żadnego błędu lekarskiego. Analizowałem dokumentację bardzo szczegółowo. Jeśli wojewódzka komisja tak uznała trzeba ten werdykt przyjąć. Ta sprawa jest jeszcze nierozstrzygnięta. Ona jest w trakcie.

Czego dotyczy?__

Zdarzenia medycznego, które miało miejsce na oddziale chirurgii.

A jakieś szczegóły?__

To są sprawy związane z odszkodowaniem. O szczegółach wolałbym nie mówić.

To jeszcze pytanie o sam konkurs na dyrektora SP ZOZ-u. Czy nie miał Pan moralnych oporów przed startem w konkursie, biorąc pod uwagę incydent z kampanii wyborczej w 2010r.?__

Pod względem formalno-prawnym nie ma tu żadnych przeciwwskazań, natomiast czy miałem moralne opory? Myślę, że po prostu staram się swoją pracę wykonywać dobrze. W życiu człowieka zdarzają się błędy, problemy i niepowodzenia, ale nie jest to przyczyna, żeby całkowicie zamykać sobie drogę życiową. Jeżeli byłyby jakieś unormowania prawne, że byłbym wykluczony – to sprawa oczywista, że dyrektorem nie mógłbym być. Jeśli zarząd powiatu czy komisja uznałyby, że jest to problem – też sprawa byłaby oczywista. Ja uważam, że drogi życiowej w wieku czterdziestukilku lat nie będę sobie zamykał. Myślę, że przede mną wiele rzeczy jest jeszcze do zrobienia. A z tamtych dni na pewno naukę wyniosłem na całe życie.

I ostatnie pytanie: czy powróci pediatra do dzielnicy fabrycznej?__

Moje zdanie na ten temat jest takie, że podstawowa opieka zdrowotna powinna być zlokalizowana w jednym miejscu, czyli zarówno lekarz pediatra, jak i lekarz ogólny powinny być w jednej lokalizacji w dzielnicy fabrycznej. Ale NFZ jest innego zdania. Jak na dzisiaj i w tym roku – niestety nie.

Rozmawiała: Sandra Michalewska

Rozmowa była autoryzowana.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krasnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto