Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Finał Challenge Cup. MMTS Kwidzyn - Sporting Lizbona 25:27

Rafał Cybulski
Kwidzyńscy kibice przeżyli w niedzielę małe rozczarowanie. W cztery dni po znakomitym meczu finału ligi z Vive Targi Kielce MMTS Kwidzyn zagrał o niebo gorzej i w pierwszym meczu finału Challenge Cup przegrał ze Sportingiem Lizbona 25:27 (13:14).

O porażce kwidzynian w dużej mierze zadecydował fatalny dla nich początek spotkania. W 5 minucie po serii strat MMTS i kontrataków Sportingu goście prowadzili już 5:1. Trener Zbigniew Markuszewski zareagował biorąc czas, ale nie zmieniło to obrazu gry i w 13 minucie lizbończycy powiększyli prowadzenie do 7 goli - było 10:3.
Gospodarze przebudzili się dopiero po kwadransie, ale wtedy pokazali, że tegoroczne sukcesy nie są przypadkowe. W ataku akcje skutecznymi rzutami kończyli Michał Adamuszek i Robert Orzechowski, zaś w bramce znakomitą zmianę dał Artur Gawlik. W 20 minucie MMTS przegrywał tylko 9:11, a do końca pierwszej połowy urwał jeszcze jedną bramkę z tej przewagi.
Drugą połowę kwidzynianie rozpoczęli równie udanie i już w 34 minucie po golu Mateusza Seroki po raz pierwszy w tym spotkaniu objęli prowadzenie. Niestety, feralna dla gospodarzy okazała się 36 minuta. Wtedy najpierw na ławkę kar powędrował Łukasz Czertowicz, a chwilę potem czerwoną kartkę ujrzał Michał Adamuszek. Zdaniem kibiców decyzja sędziów ze Szwajcarii była zbyt pochopna. Jednak zdaniem Włodzimierza Chmieleckiego, ekstraklaso- wego arbitra z Kwidzyna, kara była zasłużona.
Grając w podwójnym osłabieniu MMTS potrafił zdobyć gola i nie stracić bramki z akcji, ale brak Adamuszka widać było dopiero potem, gdy z każdą kolejną minutą kwidzynianie tracili koncept w ataku.
Już w 41 minucie Sporting znów wyszedł na prowadzenie (19:18), a potem kilkakrotnie wygrywał różnicą trzech bramek. Na 2 minuty przed końcem gospodarze zniwelowali straty do jednej bramki i mieli szansę na wyrównanie, ale ją zmarnowali. Widać było, że po prostu brakuje im sił.
- Rywale okazali się silnie fizycznie i wyraźnie przegrywaliśmy z nimi pojedynki "jeden na jeden". Poza tym na wynik wpływ miał brak koncentracji w pierwszych minutach oraz szybka czerwona kartka dla Adamuszka - podsumował trener Zbigniew Markuszewski.
Dwubramkowa strata stawia jego zespół w trudnej sytuacji przed rewanżem, ale nawet trener rywali nie jest pewny sukcesu.
- Jestem zadowolony z wyniku, ale jeszcze nie świętujemy sukcesu. W meczu z innym portugalskim zespołem MMTS też przegrał pierwszy mecz, a potem wygrał w Guimareas i awansował - zauważył Mario Patricio.

MMTS Kwidzyn - Sporting Lizbona 25:27 (13:14)
MMTS: Suchowicz, Gawlik - Orzechowski 5, Wardziński 5, Seroka 4, Adamuszek 3, Mroczkowski 3, Peret 2, Czertowicz 1, Marhun 1, Rombel 1, Cieślak, Waszkiewicz, Witaszak.
Sporting: Gomes, Correia - Solha 7, Bjelanovic 6, Lesjak 4, Magalhaes 3, Petric 3, Pinto 2, Marques 1, Portela 1, Dias, Galambas, Rocha.
Kary: MMTS - 12 min.; Sporting - 6 min.
Sędziowali: Marco Meyer i Lukas Stadler (Szwajcaria)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Finał Challenge Cup. MMTS Kwidzyn - Sporting Lizbona 25:27 - Kwidzyn Nasze Miasto

Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto