Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Daleko od szosy

Arek Kosiński
Zapewne każdy z nas pamięta przygody dziarskiego kierowcy autobusu z produkcji Zbigniewa Chmielewskiego. Strasznie żałuję, że za sterami lokalnych autobusów nie ma więcej takich uśmiechniętych Leszków Góreckich, a jedynie siermiężni, zgorzkniali panowie, którzy wydają się wozić nas za karę. Nie ja kazałem im robić karierę za kierownicą autobusu, a patrząc na ich miny czasami mam takie wrażenie.

Chociaż z drugiej strony, nie ma co im się zbytnio dziwić, lekko nie mają. Robota monotonna, no bo ile można jeździć z Kwidzyna do Prabut i z powrotem. Użeranie się z nastoletnimi wyznawcami wszystkowdupizmu wracającymi ze szkół, którzy na prośbę o posunięcie się i zrobienia miejsca dla wsiadających reagują ironiczną pyskówką, to spory kubeł zimnej wody wylany na zrezygnowanego kierowcę.

Blask jutrzenki oślepił już niejednych śmiałków transportowego rzemiosła, którym przypadł dyżur pierwszego z porannych kursów. No i w końcu futurystyczne autobusy, które wręcz same się prowadzą, a dźwięk zmiany biegów kojąco usypia. Całe szczęście post-radzieckich autobusów w szeregach naszego przewoźnika jest co raz mniej. Zastanawia natomiast fakt, że dla zachodnich sąsiadów autobus po przejechaniu pół miliona kilometrów jest bezużyteczny, sprzedawany jest do Polski, a kwidzyński PKS bierze go w leasing i traktuje jako nowość w składzie.

Nie dalej jak kilka tygodniu temu wieczorem wracałem z Gdańska do Kwidzyna. Wiadomo, dystans to nie mały i przyjemnie byłoby po całym męczącym weekendzie, chociaż trasę do domu przeżyć we względnym luksusie. Gałkami ocznymi zajrzałem w głąb mózgu na widok popularnego „ogórka”, który wtoczył się na stanowisko. Kapiąca z dachu woda zmusiła mnie do zmiany miejsca, a zamykane z subtelnością młota pneumatycznego drzwi budziły mnie z częstotliwością zaprogramowanej w komórce kilkunastominutowej „drzemki”.

Miało być nowocześnie, a wyszło jak zawsze. Przyszłościowym akcentem miały być czytniki kart magnetycznych, które zamiast usprawnić przejazdy zaczęły je jedynie opóźniać. Nie trudno chyba wyobrazić sobie co się dzieje podczas porannego kursu z Prabut do Kwidzyna, gdzie każdy pojedynczo musi odbić ów kartę w czytniku, jednym na trzy dostępne wejścia do autobusu. Zabawne wówczas wydają się naklejki, którymi przewoźnik okleił autobusy z hasłami motywującymi do płacenia odliczoną kwotą na rzecz szybszego odjazdu. Informacja o braku opóźnienia z pewnością przyda się w budynku przewoźnika, lecz o treści: „Odpowiednio wczesne podjechanie autobusu na stanowisko nie opóźni przejazdu”. Kierowca ma na wszystko czas, nigdzie nie spieszy, żaden pociąg mu nie ucieknie, kawę przed chwilą zdążył wypić, a ludzie jak jeszcze chwilę pomarzną na przystanku to nic im się przecież nie stanie.

Czas najwyższy zrobić prawo jazdy, powoli zacząć odkładać na samochód, a jazdę autobusem zostawić sobie na stare lata, gdzie legitymacja emeryta pewnie bardziej mi się przyda niż studencka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na prabuty.naszemiasto.pl Nasze Miasto