Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy to będą ostatnie kadencje naszych wójtów i burmistrzów?

Bożena Wolska
Prezes PiS zapowiada chęć wprowadzenia zmian w wyborach samorządowych, które odbędą się już za niecałe dwa lata.

Wprowadzenie dwóch kadencji dla wójtów, burmistrzów i prezydentów, kamery w lokalach do głosowania, zmiany okręgów wyborczych, dopuszczenie do liczenia głosów wszystkich przedstawicieli komisji wyborczej - tak w skrócie wyglądają pomysły na wybory samorządowe w 2018 roku, które ostatnio przedstawił Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Na nasz lokalny rynek - można powiedzieć - dyskusję na temat kadencyjności w samorządach przyniósł poseł PiS Marcin Porzucek. W poniedziałek zwołał konferencję prasową na ten temat i mówił:
- Chcemy, aby wójt, burmistrz czy prezydent mogli sprawować swoje funkcje przez dwie kadencje, oczywiście po przerwie mogliby powrócić na swoje stanowiska. Chodzi o to, aby dać możliwość wejścia do samorządów nowym osobom - mówił i dodał, że jest to na razie projekt, nad którym będzie się toczyć dyskusja w parlamencie.
Zdaniem przeciwników tych zmian, PiS robi skok na samorządy, w których więcej przedstawicieli ma PO i PSL. W ich ocenie, ma to doprowadzić do usunięcia ze stanowisk samorządowców z PO lub kojarzonych z tą partią: Hanna Gronkiewicz-Waltz (Warszawa), Paweł Abramowicz (Gdańsk), Rafał Dutkiewicz (Wrocław) i inni.
Z kolei przedstawiciele PiS-u zaznaczają, że ewentualne zmiany mają doprowadzić do rozbicia tzw. układów towarzysko-biznesowych, które - ich zdaniem - są obecne w wielu, szczególnie mniejszych, gminach.
W naszym powiecie ze stanowiskami wraz z końcem obecnej kadencji musieliby się pożegnać wszyscy burmistrzowie Jacek Gursz, Eugeniusz Kucner i Janusz Piechocki oraz wójt Marcin Sokołowski. Najprawdopodobniej wciąż prawo do startu w wyborach zachowałaby Kamila Szejner, która wójtem gminy Chodzież jest wprawdzie już drugą kadencję, ale objęła to stanowisko w trakcie jej trwania.
Najdłużej (od 1990 roku) sprawujący funkcję wójta, wójt Budzynia Marcin Sokołowski jest przeciwko kadencyjności. Mówi, że większość wójtów i burmistrzów traktuje gminę jak własne przedsiębiorstwo, w sensie zarządzania i ciągłości inwestycji, planów rozwoju. Jeśli któryś z nich źle zarządza gminą, to co cztery lata mieszkańcy mogą go nie wybrać.
- Uważam także, że uchwalanie kadencyjności do tyłu jest sprzeczne ze wszystkimi normami, bo prawo nie może działać wstecz - mówi. - Dyskusje w tej sprawie toczą się od lat, jakiś czas temu była już prowadzona przez PiS, ale ukrócił ją wówczas prezydent Lech Kaczyński, który był propaństwowy. Prezydent Kaczyński podczas dużego spotkania z prezydentami, burmistrzami i wójtami powiedział, że kadencyjność to osłabianie samorządu i ukrócił na lata wszelką dyskusję. Teraz wróciła. Myślę, że komuś zależy, aby jednym ruchem pozbyć się konkurencji.
Kamila Szejner wójt, która mogłaby po zmianie w ordynacji wyborczej startować w wyborach mówi, że nie ma zdania na temat kadencyjności w samorządzie.
- Nigdy u nas kadencyjności nie było, więc nie potrafię powiedzieć, co byłoby lepsze - mówi i dodaje: - Pokrzyczeć w domu sobie można zawsze, ale to parlament, rząd i pani premier decydują i trzeba się z tym pogodzić.
Ona jak mówi każdą decyzję przyjmie i nie będzie dla niej problemem. - Nawet jeśli nie będę mogła kandydować, to na pewno znajdę dla siebie miejsce. Tyle rzeczy można robić w życiu, spełniać się w pracy społecznej, działać w stowarzyszeniach... - mówi pani wójt.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto