W rozmowie z Michałem Polem i Dariuszem Wołowskim mistrz olimpijski z Pekinu i Londynu mówi jasno: „należy przywrócić rangę wychowaniu fizycznemu”. Dziś bowiem uprawianie sportu wyszło z mody. Pamiętam jak w szkole podstawowej przez cały dzień czekałem wraz z kolegami na wf. Już od rana zastanawialiśmy się, w co zagramy, co zrobimy itd.
Teraz ważniejsze jest wygodnictwo. Ostatnio na deptaku przy ul. Piłsudskiego usłyszałem rozmowę matki z ok. 10-letnią córką. Dziewczyna skarżyła się mamie, że znowu musiała biegać. Reakcja kobiety była co najmniej zaskakująca: „Jak nie chcesz chodzić na w-f, to załatwimy zwolnienie z lekcji”. Problem w podejściu do lekcji wychowania fizycznego nie jest jedynym, od którego zaczynają się problemy polskiego sportu.
Jest wielu nastolatków, którzy chcą trenować, rozwijać się i uczestniczyć w zajęciach wf. I pojawia się kolejny kłopot. - W szkole nie ma zajęć z gimnastyki, ani sprawdzianów lekkoatletycznych – twierdzi Paweł Wroński z „Wyborczej”.
Z podstawówki zapamiętałem grę w piłkę nożną, ręczną (selekcja do MTS-u) oraz testy robione przez Akademię Umiejętności Pedagogicznych. Tego typu testy zdawałem też w gimnazjum. Składały się na nie: rzut piłką lekarską, skok w dal z miejsca, „skoczki” oraz bieg na 100 metrów. Mobilizacja przed nimi była ogromna. Patrząc na to z perspektywy czasu, nie wiem za bardzo po co.
Nie miały żadnego wpływu na ocenę, przynajmniej tak zapewniano uczniów. A wiadomo, że tylko ona się liczy. Szóstka z wychowania fizycznego traktowana bywa jako stopień podwyższający średnią na koniec roku (podobnie z religią). Po co więc utrudniać sobie życie. Nauczyciele rzucają piłkę i uczniowie grają w kopaną, koszykową, czasem w zbijaka. Nie jest moim celem ganienie wuefistów za ich niechęć do prowadzenia zajęć, choć zdarza się i tak.
Ważne jest pokazanie, że przyczyna wszystkich niepowodzeń leży po obu stronach. Nauczycieli wf-u jak i samych uczniów. Często sami nastolatkowie nie chcą się przemęczać, więc belfer rzuca piłkę i rozmawia przez telefon. Dlatego mam szacunek do tych, którzy starają się pokazać uczniom piękno lekkiej atletyki. Ś.p. Jarosław Kalińczak zawsze mówił: „Jedna godzina dla mnie, druga dla Was”. I tak udawało się biegać, rzucać oszczepem, skakać w dal, ale też grać w piłkę nożną, unihokeja, koszykówkę.
- Nadzieja we wzroście świadomości Polaków - mówi Majewski. Nie chodzi tylko o medale, to byłoby zbyt proste. Chodzi o dbanie o siebie. Ruch tylko temu sprzyja. Gdy to zrozumiemy, może łatwiej przyjdzie walczyć o olimpijskie medale.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?