Odnowienie. Czy na pewno?
Z łaciny recolere oznacza zbierać się na nowo. Temu właśnie służy trzydniowy okres, kiedy gromadzimy się w kościele i słuchamy księdza gościa. Z założenia. Rzeczywistość wszystko jednak weryfikuje. Nie będę rozwodził się w tym momencie nad hipokryzją części ludzi wierzących polegającą na pozornej poprawie postępowania, bo nie o to chodzi. Podzielę się natomiast swoimi doświadczeniami.
Ocena za obecność
Odkąd sięgam pamięcią zawsze, poczynając od podstawówki, zachęcano mnie do udziału
w rekolekcjach. Katecheci czynili to w sposób szczególny. Po wypowiedzeniu wszystkich sloganów związanych z odnową duchową i przemianą wewnętrzną, obiecywali wstawienie szóstki do dziennika lekcyjnego. Był to najskuteczniejszy sposób przyciągnięcia młodych do kościoła. Bowiem dobra ocena zawsze się przyda. Dla mnie ocena nigdy nie była główną determinantą, ale nie powiem, że dodatkowo nie mobilizowała. Co do zasadności i legalności stawiania stopni za udział w rekolekcjach warto przytoczyć fragment Dyrektorium Katechetycznego Kościoła Katolickiego w Polsce. Stanowi on, że „nie powinno się oceniać za udział w praktykach religijnych”.
The best of…
Słuchanie tydzień w tydzień tego samego kapłana może się znudzić. Nowy, nieznany
mi wcześniej ksiądz jest jak powiew świeżości. Dlatego zawsze z uwagą wyczekiwałem rekolekcji, traktując je jako nowe doświadczenie. Nigdy nie zapomnę spotkań z księdzem redemptorystą. Będąc wówczas w gimnazjum, zapaliła mi się lampka w głowie. O, redemptorystą jest też o. Rydzyk, to pewnie będzie politycznie! Nic bardziej mylnego. Przybyły ojciec mówił o problemach nastolatków na podstawie prawdziwych faktów, a tembr jego głosu sprawiał, że chciało się go słuchać.
The worst of…
Oczywiście wśród rekolekcjonistów, których miałem okazję słyszeć, znaleźli się i tacy, którzy mówili bardziej do siebie niż do wiernych. A kazania działały na mnie jak kołysanki. Czysto materialnie, im nudniej ksiądz mówi tym gorzej dla niego. Po prostu wyjedzie ze skromną sumką. Dla mniej wtajemniczonych: taca zbierana podczas ostatniego dnia rekolekcji przeznaczona jest dla księdza rekolekcjonisty. Nie pomogą nawet wołania proboszczów typu: „Podziękujmy księdzu rekolekcjoniście ofiarami za głoszoną przez
te kilka dni ewangelię”.
Oczekiwania
Jeszcze kilka lat temu oczekiwałem od rekolekcjonisty niewiele, prawdę mówiąc nic. Mógł mówić do kartki, do sufitu albo wcale. Zależało mi zwyczajnie na spowiedzi. Jednak teraz oczekuję od księdza gościa, kimkolwiek by on nie był, czegoś więcej. Przede wszystkim ciekawego kazania. Żadnych moralitetów, żadnych narzekań na „współczesny świat”, ani pustki w kościołach. Pragnę kazania, które pozwoliłoby mi dowiedzieć się czegoś nowego nt. mojej wiary, wyjaśniło mi analogie między historiami biblijnymi a współczesnością. Nie oczekuję, że słowa jakiegoś księdza diametralnie odmienią moje życie i sprawią, że nagle stanę się pokorny wobec wszystkich i grzeczny. Nawet tego nie chcę. Czuję jednak głód wiedzy religijnej.
Wymagam zbyt wiele? Że nadzieja matką głupich? Gdzieś czytałem, że również odważnych.
Nie bójmy się więc i pójdźmy na rekolekcje adwentowe.
Ja pójdę!
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?