Nie inaczej było w naszych wsiach. W Zebrdowie była dawniej karczma Pod Czarnym Huzarem. W czasach nam bliższych w Wandowie istniał bar Ludowy potem Sarenka a w Czarnem Dolnem bar Czarny. A i Gardeja miała barowo-restauracyjny epizod. Miała, bowiem od 1 września zamknął swe podwoje bar Wiola. To kilkadziesiąt lat tradycji, wspomnień, nie zawsze miłych ale jednocześnie ciekawych. Jak choćby relacja dziennikarza Ilustrowanego Kuriera Polskiego, który pod koniec lat 50-tych ubiegłego wieku odwiedził Gardeję.
Zobacz również:Gmina Gardeja: Małe szanse na rozmowy w sprawie spornych terenów w Bądkach
- Pierwsze swe kroki w Gardei skierowałem do baru-restauracji. W sali panował brud i zaduch unoszących się oparów alkoholu,a przy stolikach siedziało kilku gości kiwając się smętnie nad butelką Wermuthu. W zasadzie w lokalu tym nie ma sprzedaży wódki, ale jak twierdzą mieszkańcy trzeba mieć trochę w głowie a wódka będzie. A że takich w Gardei nie brakuje, toteż na stolikach obok butelek z winem i kufli z piwem znaleźć można często butelkę z czystą, wyciągniętą spod poły płaszcza. Zresztą i sam lokal jakby był stworzony dla pijaków, nie można w nim dostać gorących dań, natomiast sprzedaje się tu śledzie i inne potrawy, uważane za klasyczną zagrychę. Toteż bardzo często przesiadują tu ludzie spragnieni, a posiedzenia takie kończą się zwykle wywołaniem awantury lub bójki – tyle relacji dziennikarza z Bydgoszczy. Jak widać gardejski bar nie cieszył się dobrą opinią. Na szczęście nie zawsze tak było.
- Pamiętam naszą restaurację jako przyzwoity lokal. Do Gardei przyprowadziłem się w 1966 roku i było to miejsce, gdzie odbywały się liczne uroczystości z udziałem ówczesnych władz państwowych czy gminnych. Nad główną salą znajdowała się dawniej świetlica – wspomina Kazimierz Olszewski.
Ponad 25 lat w gardejskiej restauracji przepracował Eugeniusz Janusiewicz, który również wspominał ten czas z nieskrywaną nostalgią. Nie inaczej do sprawy podeszła obecna właścicielka zamkniętego już baru Wiola. - W tym barze spędziłam prawie 30 lat mojego życia, tu minęła moja młodość. Myślałam, że doczekam tu w Gardei do emerytury ale się nie udało – dodaje obecna właścicielka. Na pytanie, czy nie żałuje, że podjęła decyzję o zamknięciu nie zaprzecza. - Niestety, z ekonomią się nie wygra. To nie czasy na prowadzenie tego typu działalności. Gardeja jest zbyt małą miejscowością, aby można było się utrzymać z prowadzenia baru czy restauracji. Opłaty za prąd, podatki i niestety konkurencja ze strony okolicznych sklepów zadecydowała o jego zamknięciu – potwierdza ostatnia właścicielka baru Wiola w Gardei.
Wraz z jego zamknięciem, do przeszłości odchodzi pewna część historii Gardei. Być może ktoś kiedyś zdecyduje się na ponowne otwarcie w centrum Gardei restauracji. Ale czy to będzie ta sama restauracja?
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?