Początek meczu był wyrównany i prowadzenie kilkukrotnie się zmieniało, choć żadna z drużyn nie potrafiła wypracować przewagi większej, niż jednobramkowa. W 9 min. MMTS prowadził 3:2 i potem to kwidzynianie częściej byli górą. Znakomicie w mecz weszli przede wszystkim Mateusz Seroka i bramkarz Bartosz Dudek. To głównie dzięki nim jeszcze na 5 minut przed przerwą kwidzynianie wciąż byli minimalnie lepsi, ale w samej końcówce Azoty za sprawą byłego zawodnika MMTS Roberta Orzechowskiego odzyskały prowadzenie.
A o drugiej połowie kwidzynianie zapewne chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Rywale w ciągu trzech minut zdobyli cztery gole z rzędu, a MMTS po raz pierwszy do puławskiej bramki trafił dopiero w 36 min. Niestety po tych ciosach kwidzynianie już nie podnieśli, słabo grali w ataku, a rywale punktowali ich z kontry. W 40 min. było już 21:14 dla gospodarzy, a wkrótce potem ich przewaga sięgnęła nawet 10 goli.
Po tym meczu oba zespoły mają tylko 22 godziny na regenerację sił przed kolejnym starciem, zaś trener Patryk Rombel zapewne do późnej nocy zastanawiał się co zrobić by w niedzielę jego zespół dłużej potrafił utrzymać dobry rytm gry. Początek niedzielnego meczu o godz. 18.
Azoty Puławy - MMTS Kwidzyn 31:22 (14:13)
Azoty: Bogdanow - Prce 8, Kubisztal 5, Orzechowski 4, Krajewski 4, Petrovsky 2, Masłowski 2, Przybylski 2, Kuchczyński 1, Grzelak 1, Kowalczyk 1, Sobol 1, Skrabania. Kary: 2 min.
MMTS: Dudek, Kiepulski - Seroka 6, Nogowski 6, Szczepański 2, Janiszewski 2, Genda 2, Kryszeń 1, Mroczkowski 1, Zadura 1, Potoczny 1, Szpera, Klinger, Rosiak, Peret. Kary: 8 min.
Sędziowali: Sebastian Peltz i Jakub Pretzlaf (Rzeszów).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
