Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat kwidzyński. Bądki nie będą kwidzyńskim osiedlem

Łukasz Kłos
Rada Ministrów nie wyraziła zgody na przyłączenie obrębu administracyjnego Bądki do Kwidzyna. Nie ma zgody, nie ma zmiany granic - tak w skrócie można przedstawić uzasadnienie decyzji jaką podjął polski rząd w tej sprawie

Zgody być nie może, według wójta gminy Gardeja, Jerzego Grabowskiego, bo wniosek miasta nie ma uzasadnienia:
- Kwidzyn zażyczył sobie przyłączenia całego obrębu, w skład którego wchodzą zarówno Bądki jak i Czachówek. To lekko ponad 1000 ha, z czego 550 ha to grunty orne, kolejne 330 ha to lasy a pozostałą część stanowią nieużytki. Nie widzę tu związku z miastem ani gospodarczego, ani urbanistycznego - podkreśla Grabowski. - To tak jakby stwierdzić, że fakt, iż kilkuset mieszkańców gminy Gardeja dojeżdża do pracy w Kwidzynie świadczyć ma za włączeniem gminy w granice miasta - dodaje.

Władze Kwidzyna przyznają, że to nie tereny rolne są najbardziej interesujące z punktu widzenia miasta.
- Ziemie wokół Bądek to naturalne tereny inwestycyjne. Sąsiadują przecież ze strefą przemysłową miasta - przekonuje Kazimierz Gorlewicz, przewodniczący kwidzyńskiej Rady Miejskiej.
Władze Kwidzyna intensywnie rozglądają się za terenami pod dalszy rozwój gospodarczy, bo istniejące strefy przemysłowe powoli stają się przepełnione.

Gardejscy samorządowcy argumentują natomiast, że do powstania nowych zakładów pracy nie potrzeba zmian administracyjnych.
- Uchwaliliśmy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i na terenie przylegającym do granic gmin przewidzieliśmy tereny przemysłowe. Fabryki mogą równie dobrze powstać w gminie Gardeja, co w mieście - twierdzi Grabowski. - Potrzebna jest tylko wola współpracy - dodaje.

- Mieć kurnik, to nie wszystko - ripostuje Gorlewicz. - Potrzebna jest jeszcze pasza by kury mogły znosić jaja. Kwidzyn ma potencjał, którego gminie brak. Sam plan zagospodarowania przestrzennego to za mało. Inwestor nie wejdzie w gołą ziemię. Potrzebuje infrastruktury, której uboga gmina nie zapewni. My mamy potencjał, a z rozwijającej się gospodarki skorzystają wszyscy mieszkańcy, także ci z Gardei - argumentuje przewodniczący miejskich rajców.

Najważniejsze jednak, że między terytorialnymi przepychankami władz dwóch samorządów tkwią "w pacie" mieszkańcy samych Bądek. Wójt nie chce inwestować w miejscowość, bo co teraz zbuduje za pieniądze gminy, za chwilę może być już własnością miasta. Obowiązujące prawo nie przewiduje rekompensat dla "pomniejszanych samorządów". Natomiast Kwidzyn siłą rzeczy nie może inwestować w "obcy" grunt. Cierpią na tym mieszkańcy. Nie raz można usłyszeć z ich ust, że są przez władze własnej gminy traktowani po macoszemu.
- Nam zawsze było bliżej do Kwidzyna - podkreśla sołtys Bądek, Longina Klugiewicz. - Tam pracujemy, robimy zakupy, a do Gardei, oddalonej o 10 km jeździmy tylko załatwić urzędowe sprawy - tłumaczy.

Na początku 2009 roku ponad setka mieszkańców (na blisko 200 zameldowanych) wystosowała list do burmistrza Kwidzyna z prośbą o przyłączenie ich wsi do miasta.
- Właściwie z każdego domu przynajmniej jedna osoba podpisała się po listem - mówi Klugiewicz.

Władze miasta popełniły jednak błąd. Bez pytania o zdanie mieszkańców postanowiły złożyć wniosek o przyłączenie całego obrębu, czyli także Czachówka. Ta rolnicza miejscowość nie widzi interesu w podłączeniu do miejskiej społeczności.
- W przyszłym roku jeszcze raz złożymy wniosek. Tym razem dotyczący tylko terenu Bądek - zapowiada już dziś Kazimierz Gorlewicz.

Rozmowa z sołtys Bądek, Longiną Klugiewicz
Co skłoniło mieszkańców, by zadeklarować burmistrzowi wolę przyłączenia wsi?
Ta sprawa ciągnie się już kilkadziesiąt lat. Byliśmy blisko połączenia, kiedy jeszcze Bądki należała do dawnej gminy Wandowo, ale wkrótce układ polityczny się odmienił i nie zmieniono granic. Teraz chcieliśmy przyspieszyć chwilę połączenia z miastem. Jesteśmy pewni, że proces ten jest nieunikniony i prędzej czy później zostaniemy połączeni z Kwidzynem.

Jakich korzyści upatrujecie w zmianie granic?
Do miasta mamy rzut beretem. Przydałyby się te obiecane wodociągi i kanalizacja. Trudno przewidzieć, kiedy gmina mogłaby nas podłączyć do sieci, bo do Gardei jest stąd 10 km. Za to do Kwidzyna - rzut beretem. Przydałoby się również to przedszkole. Szczególnie młodym na tym bardzo zależy, a i pracownicy pobliskich fabryk mogliby przecież zostawiać tu pod opieką swoje dzieci . Być może światło będzie się też palić przez cały rok, bo u nas teraz ciemno bywa wieczorami.

Protestował ktoś przeciw połączeniu się z miastem?
Przez ten cały czas, odkąd stoi ta sprawa nikt nie przyszedł do mnie i nie powiedział nie "zgadzam się". Jesteśmy świadomi, że nie ma nic za darmo. Nowy chodnik, kanalizacja, wodociąg to jedno, a podwyższone podatki to drugie. Ale my o tym wiemy

Rozmowa z wójtem Gardei, Jerzym Grabowskim
Jaką stratą byłoby odłączenie Bądek?
Szacujemy, że taki obrót sprawy pozbawiłby gminę 1/19 rocznych wpływów do budżetu. Taka zmiana postawiłaby pod znakiem zapytania kon-dycję finansową samorządu. Przecież mamy dawne zobo-wiązania finansowe zaciągnięte z uwzględnieniem przychodu płynącego z tego obszaru.

Miasto obiecuje mieszkańcom rozwój infrastruktury i utworzenie przedszkola. A co gmina proponuje?
Sami myśleliśmy o stworzeniu w Bądkach przedszkola. To świetna lokalizacja, ze względu na dogodne położenie ko-munikacyjne. Chcieliśmy przeznaczyć na to 100 tys. zł. Jednak trudno inwestować gminne fundusze w miejscu, które za chwilę może przejść pod inną administrację . Tkwimy w swoistym pacie.

Czy widzi pan jeszcze możliwość współpracy z władzami Kwidzyna?
Miasto prowadzi politykę ekspansywną. To prawda, że jest liderem w regionie, ale powinno współpracować z ościennymi samorządami, a nie poszerzać terytorium kosztem słabszych gmin. Równie dobrze to my możemy starać się o pozyskanie inwestorów. Uchwaliliśmy miejscowy plan zagospodaro-wania przestrzennego dla okolic Bądek właśnie po to, by ułatwić inwestorom zakładanie u nas własnych przedsięwzięć. Niestety, obecna sytuacja nie sprzyja stabilizacji.

Z kart historii
Po raz pierwszy granicę, dzielącą Kwidzyn i gminę Gardeja przesunięto w latach 70. ubiegłego wieku. W miejscu gdzie dziś stoi zakład produkcyjny, miał powstać wówczas szpital i o ten teren powiększono powierzchnię miasta.
Przy okazji rozważano też włączenie całej wsi w granice administracyjne miasta, ale sprawa przekładana była z roku na rok i ostatecznie nie podjęto decyzji o zmianie granic. Kwestia ta powróciła pod koniec 2008 r. W liście do burmistrza Kwidzyna 106 mieszkańców Bądek wyraziło wolę włączenia w granice miasta.
Wójt gminy Gardeja, Jerzy Grabowski, podejrzewał wówczas, że działania mieszkańców są inspirowane. Samorząd Kwidzyna podjął starania o sformalizowanie woli bądkowian i wystosował wniosek o zmianę granic. Wkrótce okazało się, że zrobił to za późno i sprawa została odroczona o rok. Ostatecznie jednak z przyjętego przez rząd rozporządzenia o zmianie granic zniknął obręb Bądki. Był to efekt m.in. protestu władz Gardei oraz braku zgody między samorządami.

Wieś "na marginesie"
Czachówek różni się od sąsiednich Bądek. Mieszkańcy są bardziej związani z rolnictwem. Od miasta dzieli ich 7,5 km (do Gardei mają ok. 9 km). Zapytani przez gminę Gardeja podczas konsultacji nie byli entuzjastami połączenia z miastem. Władze Kwidzyna natomiast w ogóle nie uwzględniły zdania mieszkańców wsi, dołączając ją do wniosku o zmianę granic. Warto zauważyć, że choć Czachówek jest częścią obrębu administracyjnego Bądki, to faktycznie należy do sołectwa Otłówko.

Artykuł pochodzi z "Kuriera powiatu kwidzyńskiego" z dn. 20 sierpnia 2010 i został wydany w ramach cyklu "Sołectwo pod lupą"

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto