Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Protest "Solidarności" w Kwidzynie: Czy związkowcy byli pod wpływem alkoholu i agitowali?

A. Kosiński i R. Cybulski
RAV
Marsz kwidzyńskiej Solidarności, która na ulicach miasta protestowała przeciwko zatrudnianiu przez agencje pracy tymczasowej, wywołał sporo kontrowersji. Po piątkowej manifestacji pojawiły się opinie, że niektórzy protestujący byli pod wpływem alkoholu, a do tego na siedzibę firmy Jabil przy ul. Miłosnej i Starostwo Powiatowe poleciały jajka.

- Ja nie wyczułam woni alkoholu od demonstrujących - twierdzi Grażyna Orkwiszewska, działaczka związkowa z kwidzyńskiego Jabila.

Natomiast nikt ze związkowców nie podważa obrzucenia budynków jajkami, choć w trakcie demonstracji szef kwidzyńskiej "S" próbował zapanować nad niesfornymi manifestantami.

- Ostrzegam, że takie zachowania mogą mieć konsekwencje prawne zarówno dla pojedynczych osób, jak i całego związku - apelował krótko po jajecznym ataku na stróżówkę Jabila przy ul. Miłosnej Zbigniew Koban, szef podokręgu NSZZ Solidarność, główny organizator manifestacji.

Ostrzeżenie poskutkowało, ale nie na długo, bo pod koniec demonstracji jajka poleciały także na budynek starostwa. Powiatowi urzędnicy wezwali nawet policję, ale skończyło się tylko na upomnieniu dla organizatora manifestacji. A warto przypomnieć, że poprzednia duża demonstracja zorganizowana w Kwidzynie 2 lata temu, w ramach poparcia pracowników BE&K, zakończyła się bardziej burzliwie. Zbigniew Koban na krótko został zatrzymany przez policję, bo związkowcy w trakcie demonstracji weszli na prywatny teren należący do koncernu International Paper.

Teraz demonstranci muszą się również tłumaczyć z zarzutu upolitycznienia protestu. W jego trakcie rozdawane były wyborcze ulotki kandydatów jednej z partii politycznych.

- Tam, gdzie się pojawia grupa ludzi, mogą się pojawić ulotki. Agitacja nie była celem tej manifestacji - dowodzi kandydujący do Senatu Mirosław Górski. On także promował się w trakcie demonstracji.

- Nie zaprzeczam, są w Solidarności zwolennicy PiS, ale jest demokracja i każdy zagłosuje wedle własnego uznania - mówi Orkwiszewska.

Zobacz także:Fotorelacja z demonstracji Solidarności

Przypomnijmy, że w marszu wzięło udział około 300 związkowców. Burmistrz Andrzej Krzysztofiak, powołując się na dane policji, mówił o 150 demonstrantach (w miarę upływu czasu protestujących było bowiem coraz mniej). Wśród demonstrujących były również posiłki ze Stoczni Gdańsk i gdańskiego regionu Solidarności.

- Szkoda tylko, że przyjechali we własnych interesach. Ostatni raz uczestniczyłem w czymś takim, bo to była żenada. Czy oni w ogóle wiedzieli przeciwko czemu my protestujemy? Chyba nie. Oni chcieli się poawanturować, popić sobie i rozdać ulotki swojego kandydata - pisze internauta o pseudonimie Pablo, który brał udział w demonstracji.

Czytaj również:SOLIDARNOŚĆ: Setki protestujących przeszły ulicami Kwidzyna [FOTO]

Cały marsz trwał ok. 3,5 godziny. W tym czasie związkowcy protestowali pod fabrykami Jabil, BM Polska, Plati, Lacroix i WZPOW, bo to te kwidzyńskie firmy zatrudniają część swoich pracowników poprzez agencje. Wedle danych Solidarności, w Kwidzynie w takiej formie zatrudnionych jest już 2,5 tys. osób.
Na koniec demonstracja przeniosła się pod starostwo, a później Urząd Miasta, gdzie na ręce wiceburmistrza Piotra Halagiery związkowcy złożyli petycję.

Rozmowa ze Zbigniewem Kobanem, przewodniczącym podregionu kwidzyńskiego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność"

W piątek przewodniczył Pan demonstracji związkowców w Kwidzynie. Dotarły do nas sygnały, że niektórzy z manifestujących byli pod wpływem alkoholu. Czy to prawda?
W mojej ocenie niczego takiego nie było. Nie dopatrzyłem się, by któryś ze związkowców był pod wpływem alkoholu.

To jednak nie koniec kontrowersji. Uczestnicy manifestacji podobno agitowali, wkładając m.in. ulotki jednego z kandydatów Prawa i Sprawiedliwości za wycieraczki samochodów. Czy, Pana zdaniem, było to prawidłowe zachowanie?
Być może pojawiły się jakieś ulotki, nie zaprzeczam, ale z drugiej strony kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami i uważam, że chyba nie było w tym nic złego.

Prócz jajek, które poleciały na jedną z fabryk Jabila, któryś z manifestujących rzucił jajkiem w Starostwo Powiatowe.
To było dla mnie niezrozumiałe zachowanie. Apelowałem nawet o zachowanie spokoju. Nie jestem w stanie wyjaśnić, w jakich okolicznościach doszło do tego zdarzenia. Nie byłem niestety w stanie zapanować nad każdym protestującym.

To prawda, że o tym zdarzeniu została poinformowana policja?
Tak, policję zawiadomili pracownicy starostwa. Rozmawiałem później z komendantem i udało się dojść do porozumienia w tej kwestii. Nasz związek zawodowy nie poniesie z tego tytułu żadnych konsekwencji prawnych.

Czy uważa Pan, że te kontrowersje mogą jakoś wpłynąć na odbiór demonstracji przez mieszkańców?
Nie chciałbym, żebyśmy przez to zapomnieli, jaki był prawdziwy cel tej manifestacji. Pamiętajmy, że dziś w Kwidzynie na "śmieciowych umowach" pracuje prawie 2,5 tys. osób.

Czy będzie ich więcej?
Dostaliśmy oficjalne pismo od firmy BM Polska, że do końca tego roku chcą zwolnić 80 osób. Potem, gdy koniunktura się poprawi, pewnie wrócą, ale jako pracownicy agencji. Do 3 października mamy prawo negocjować warunki tych zwolnień.

Rozmawiał: Arkadiusz Kosiński

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Protest "Solidarności" w Kwidzynie: Czy związkowcy byli pod wpływem alkoholu i agitowali? - Kwidzyn Nasze Miasto

Wróć na kwidzyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto